środa, 7 sierpnia 2013

Uff! Pierwszy dzień za nami...

Pierwszy dzień za nami. Jak było? Jejku, nie wiem od czego zacząć… tyle wrażeń, emocji, słów i pożegnań, ale też oczywiście krwi potu i łez J nie, no dobrze, aż tak źle nie było. Ale od początku. Najpierw była Msza w parafii przy Ostródzkiej. Ks Biskup w licznych przykładach odwoływał się do swoich doświadczeń rowerowych, i tak kazał nam zawracać z drogi kiedy będziemy już czuli serce w kasku i sugerował, abyśmy pozdrawiali wszystkich ludzi podobnie opalonych do nas, jako członków tej samej, rowerowej, społeczności J W tym momencie chcemy również zapewnić, że mamy już naprawdę bardzo czerwone rękawki i spodenki, najlepsze filtry „wysiadają” przy takim słońcu. Poza tym, zostaliśmy porównani w kazaniu (ku naszej wielkiej radości), do owych dwunastu zwiadowców, którzy w dzisiejszym pierwszym czytaniu ruszyli na zwiady do Ziemi Obiecanej. Nie chodzi tylko o to, że zgadza się liczebnie, ale że mamy podobnie jak oni zaświadczyć o czymś na co czeka wielu. A więc świadczymy! Jedziemy na rowerach i modlimy się z radością i dumą, że otrzymaliśmy tę łaskę, jedziemy do Santo del Sorisso – Świętego Uśmiechniętego, bo Bóg jest dawcą radości! J
Przejazd przez Warszawę był niemalże tryumfalny, przemknęliśmy jak strzała. Najpierw do katedry, gdzie pomodliliśmy się wspólnie a towarzyszyło nam kilka osób „odprowadzających” nas z Białołęki (dziękujemy za obecność). Dalej, niesieni na skrzydłach euforii dojechaliśmy do Piaseczna, gdzie miał miejsce pierwszy kilkuminutowy postój. Trudniejsza jazda zaczęła się od tego momentu bowiem emocje już trochę opadły, a pozostał straszny skwar i narastające zmęczenie. Ale nie dawaliśmy się, chociaż kolejny etap do Grójca był dość uciążliwy. Przy życiu trzymało nas zaś to, że za miastem zaplanowany był długi postój. Miejsce wypadło nam tak szczęśliwie, że pewna pani, przed której bramą się zatrzymaliśmy, użyczyła nam zimnej wody – bardzo tego potrzebowaliśmy. Oczywiście nasza gospodyni nie mogła uwierzyć, że jedziemy aż do Włoch, ale chyba ostatecznie dała się przekonać, bowiem powierzyła nam pewną intencję do modlitwy. Muszę też szczerze przyznać, że jadąc na postój byliśmy już mocno zmęczeni. Niektórzy skorzystali nawet z opcji „light” czyli podwózki przez kilka etapów. Na razie jednak przemilczmy kto to był J Od tego postoju jechaliśmy już ze znacznym zmęczeniem, ale jednocześnie z pewną nadzieją, ponieważ wiedzieliśmy, że do celu pozostaje już tylko trochę ponad 40 km. Podsumowując, dzisiejszy dzień pokazał nam, że taka trasa to nie zabawa (tak wiem, super dojrzała obserwacja), że taka jazda totalnie różni się jazdy po mieście, która jest dużo mniejszym wyzwaniem. Chyba poza Euzebiuszem i Zbyszkiem, którzy mają za sobą solidną przeszłość kolarską, każdy z nas odkrył, że wcale nie jest powiedziane, że przejedzie całą trasę J zobaczymy…
Obecnie jesteśmy w szkole w Rozwadach, skąd piszę te słowa. Jesteśmy już po myciu, jedzeniu (a więc jak grzeczne dzieci), różańcu i szykujemy się do snu. Brzuchy mamy pełne (na pielgrzymce sumienie nic nie wyrzuca – trzeba wszak uzupełniać kalorie, minerały i inne J ), jemy dobrze i dużo. Dużo też się śmiejemy, co raz bardziej otwieramy się na siebie nawzajem.  Jutro mamy też małe święto. Karol obchodzi swoje 18 – te urodziny. Alkoholu nie będzie, raz że to pielgrzymka, dwa że sierpień to miesiąc trzeźwości a trzy, można spokojnie i równie dobrze świętować bez niego. A co! Ale za to jakieś ciasteczko na pewno się znajdzie J powierzamy Karola Waszej pamięci i modlitwie.
Dziękujemy, że jesteście z nami. Jutro Częstochowa i kolejna relacja.

Szczęść Boże! 

Ps. zdjęcia jutro ze względu na słaby zasięg (wgrywałyby się sto lat, a trzeba już iść spać)

6 komentarzy:

  1. Kochani,
    super, już tak daleko dojechaliście,
    trzymamy kciuki, trzymajcie się, niech Was Pan błogosławi i strzeże, jesteśmy z Wami duchowo w tej podróży,

    Krzysztof, Anna i Łucja K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam Was serdecznie,życzę wytrwałości i zdrowia na całej trasie.
    Oby służba zdrowia nie miała co robić.Z niecierpliwością czekam na dalsze relacje.Szerokiej drogi.
    Ewa B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochani, czekamy na Wasze dalsze relacje - ja ze swojej strony w ramach solidaryzowania się z Waszym wysiłkiem przejechałem wczoraj ok. 70 km (Białołęka - Powsin) i wiem jak Wam musiało być ciężko w ten tak gorący dzień. Pozdrawiam, Szczęść Boże - Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspieramy modlitwą! Jesteście dzielni!
    A jak miło było dziś usłyszeć w radiu Warszawa relację z wczorajszej Mszy św.:-) nie mogłam być, tym większą radość, że usłyszałam:-)
    A teraz jak czytam relację, to stają mi przed oczami moje niedawne rowerowe pielgrzymki do Częstochowy i tylko 100 km dziennie... pamiętając ten trud i wysiłek, tym bardziej Was wspieram modlitwą! I dziękuje, że niesiecie w tym trudzie nasze intencje.
    Z Bogiem!!!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochani :)
    Przede wszystkim najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla Jubilata Karola! To niesamowity znak i dar, że tak ważny moment w Jego życiu - dorosłość - rozpoczyna na pielgrzymce właśnie do Świętego Uśmiechniętego :)
    Dla Was wszystkich gorące pozdrowienia. Gdy jest Wam ciężko pamiętajcie o słowach Św. Augustyna - "...Gdy praca cię męczy, wspomnij na nagrodę..." Przed Wami co raz bliżej CEL, prawie tuż tuż, a nagrodą radość tak wielu osób, które Wam "kibicują"

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozdrawiamy serdecznie życzymy wiele łask bożych na tak trudną a zarazem piękną pielgrzymkę.
    Pozdrawiamy Bożena i Bako :D

    OdpowiedzUsuń