wtorek, 7 lipca 2015

Mokra niespodzianka

Wczorajszy dzień zaczęliśmy już chyba zwyczajem pielgrzymkowym o 5.30 rano. Większość młodych mających wakacje, urlopy o tej porze jeszcze śpi a my się rozgrzewamy i jedziemy sobie do Francji.
Początek dnia przywitał nas dość chłodno, większość z nas myślała już o zbliżającym się deszczu (na wypadek wzięliśmy ze sobą kurtki)- a tu proszę niespodzianka. Zaraz po przekroczeniu granicy zaczęło się rozpogadzać. Odcinek, który mieliśmy pokonać z minuty na minutę stawał się coraz krótszy.
I stało się...
Na nocleg dojechaliśmy w okolicy godziny 13.00- i co tu robić z wolnym czasem. Wybraliśmy, więc basen. Chwila błogiego relaksu przed podróżą w dzień następny. Pogoda się znacznie poprawiła, więc na basenie było miło i przyjemnie. Na wieczór organizator zafundował nam lody...

Tour de France
 
 z rąsi

 prawie jak w Cannes

 górki na horyzoncie

ale za to jaki zjazd- "szkoda tylko, że taki krótki"  
 
bez komentarza

1 komentarz: